13.09.2018
Już drugi mecz w tym tygodniu wygrał Rockwell Automation, który mierzył się wczoraj wieczorem z Profi-Auto. Od samego otwarcia sezonu Jesień 2018 imponują formą Grzegorz Siemek i Janusz Cyran. To ich doskonała gra stała za triumfem nad WSD i podobnie było podczas starcia z drużyną (nieobecnego) Adama Cebuli. Już do przerwy w największej mierze gole wspomnianej dwójki wyprowadziły "czarnych" na prowadzenie 4-1. Po zmianie stron znacznie lepiej zaczął prezentować się jednak przeciwnik, który golami Konrada Michalskiego i Piotra Mondrego złapał kontakt. Decydujące o finalnych rozstrzygnięciach, ostatnie 10 minut to bramki Cyrana i Marcina Kuśki, które przełożyły się na triumf Rockwell 6-3 - oznaczający drugie już zwycięstwo na starcie jesiennej kampanii. Profi-Auto zalicza nieudany debiut, lecz biorąc pod uwagę iż zespół ten potrzebuje nieco czasu aby "zaiskrzyć" - o ich postawę w rywalizacji Pierwszej Ligi grupy A można być raczej spokojnym.
Z Przemysławem Dziurą i Mateuszem Piątkiem na pokładzie do starcia z (pozbawionym Tomasza Kopca) A-TNem przystępował Sports Pub FC. Drużyna Dawida Felisa wzmocniona klasowymi napastnikami nie spełniła jednak oczekiwań, gdyż to "fioletowi" po końcowym gwizdku sięgnęli po komplet punktów. Bezapelacyjnym bohaterem 50 minut był Łukasz Stanik. Nie dość że wybronił on całą masę "setek" ze strony rywala, to sam, bardzo mocnym uderzeniem z dystansu z 11 minuty otworzył wynik tego pojedynku. Do przerwy jego interwencje stopowały ataki rywala i tylko rzut wolny Piątka zakończył się golem dla "żółtych". Drugie 25 minut to w dalszym ciągu dość wyrównany pojedynek, lecz wysoka skuteczność A-TNu była decydująca w odniesieniu do śrubowania rezultatu. Zarówno Marcin Chrobok, jaki i Artur Piaszczyński (a w końcówce nowy gracz - Michał Sroka) nie mieli problemów z wpisaniem się na listę strzelców - koniec końców finalny rezultat tego pojedynku to 7-2. Doskonałe otwarcie stawia Kopca i spółkę w gronie faworytów grupy A, natomiast SPFC musi precyzyjnie poukładać wszystkie klocki, gdyż bez odpowiedniego pomysłu taktycznego jego gwiazdy nie mają prawa błyszczeć.
Po krótkiej przerwie, do Ligi RED BOX wrócili zawodnicy Energii United. Podopieczni Marcina Mandery na otwarcie mierzyli się z całkowicie nowym tworem o nazwie Teammates. Jest to zespół firmowany przez klan Wleciałowskich, gdzie kapitanem jest autor gola na 2-0 Jan. I to właśnie od tej bramki rozpoczął się decydujący moment tego widowiska. Wcześniej, minimalne prowadzenie debiutanta cały czas kwestię zwycięzcy pozostawiało otwartą. Od wspomnianej 32 minuty wydarzenia na boisku D zaczęły dziać się bardzo szybko, kolejne bramki co rusz zmieniały sytuację na murawie. Energia golem na 1-3 Dominika Jarzębowskiego próbowała powrócić do gry, lecz szybka riposta rywala (Marcin Musiał) na dobre zamknęła jej drogę do walki o choćby jeden punkt. Koniec końców mecz ten kończy się wynikiem 6-1 i już na początku sezonu każe widzieć w Teammates "czarnego konia" rywalizacji w grupie A.
Miano jednego z głównych faworytów grupy B podkreślili wczoraj zawodnicy Restauracji Sztolnia, którzy w zdecydowanej większości wiosnę spędzili w szeregach Pubu pod Piątką. Ich rywal - Atria nie miał na ten mecz podstawowego bramkarza, co było głównym problemem ekipy Kłobukowskich. Na murawie faworyt szybko wypracował sobie kilka goli zaliczki, która wystarczyła do utrzymania korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka. Atria miała swoje zrywy, które pokazały iż w ataku zespół ten jest niezwykle groźny. Spory wpływ na to miało bardzo "luźne" podejście Sztolni do założeń defensywnych, gdzie topowy defender okazał się... zdecydowanie najlepszym strzelcem całych zawodów. To właśnie Łukasz Gondzik aż czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców i tylko Maciej Szmurło (z Atrii) mógł pochwalić się podobną skutecznością (hat-trick). Wygrana 8-6 z jednej strony cieszy, lecz niefrasobliwość w grze obronnej z pewnością nie satysfakcjonuje w pełni kapitana Łukasza Kucharskiego.
Dodaj komentarz